Dziś trzeba dzieciom pokazywać pracowitość, uczciwość, skromność – tego jest za mało. Dziś promowany jest ten, co coś pokaże, zabłyśnie.

Karolina jest listem od Pana Boga, trzeba go dokładnie odczytać – mówi ks. Zbigniew Kucharski, asystent generalny Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, któremu patronuje męczennica z Wał Rudy.

Heroizm Karoliny był ukoronowaniem jej pragnienia bliskości Boga, ale trzeba pamiętać, iż przeżyła szesnaście lat i mimo, że w chwili śmierci była bardzo młoda, ludzie we wsi dostrzegli jej wyjątkowe zalety.
Na mieszkańcach wioski robiła wrażenie jej stała modlitwa.Pracując, czy idąc przez pola śpiewała pobożne pieśni i odmawiała różaniec. Tak została zapamiętana przez jedną z mieszkanek. Blisko stuletnia Maria Kotwa całe życie pamiętała, jak będąc dzieckiem przestraszyła się ptaków w polu, a Karolinka, która wracała z kościoła i pięknie śpiewała, przytuliła ją i oddała mamie. Pomagała biednym i chorym. Była w praktyce świecką katechetką, bo katechizowała nie tylko dzieci, ale przygotowywała chorych do przyjęcia Komunii św. w domu przed przyjściem księdza z sakramentami. Była łagodna, ale i bezkompromisowa i stanowcza. Koleżankę, która wybierała się na wiejską zabawę, przestrzegała przed „szmaceniem”.

Nie pisała rozpraw teologicznych, ale swoim życiem pokazała, na czym polega istota chrześcijaństwa.